sobota, 21 stycznia 2023

"Tak dobrze Cię znam, a nic o Tobie nie wiem...", czyli tajemnica trzech narodów.

Artykuł jest mało techniczny pod kątem farmakologii, bo ciężko o jakiekolwiek informacje i właściwie o tym on będzie.

Tajemnicza historia...

 
Wyobraźcie sobie lek zsyntezowany 59 lat temu, wprowadzony do użycia dwa lata później jako niesteroidowy lek przeciwzapalny stosowany zwykle miejscowo, jednak skutecznie również doustnie jako lek na wszelkie bóle i stany zapalne. Lek, który bardziej niż wszystkie inne koncentruje się w miejscu zapalnym. Lek który działa błyskawicznie, ze względu na bardzo dużą przenikalność przez błony komórkowe. Lek o działaniu przeciwbakteryjnym. Lek, który uśmierza ból szybko, gdyż poza działaniem przeciwzapalnym, znieczula również miejscowo.

Czy wiesz o jakim leku mowa? Nie wiem jak Brazylijczycy i Rumuni poznali psychoaktywne działanie benzydaminy. W Polsce za dawnych czasów wprowadzono lek przeciwmigrenowy Benalgin (W Rumunii sprzedawany przynajmniej jeszcze do niedawna, w Polsce dawno wycofany) za czasów PRLu. Podejrzewam, że użytkownicy substancji psychoaktywnych odkryli jego właściwości przypadkiem, biorąc za dużo tabletek i pocztą pantoflową ta wiedza była przekazywana i przetrwała do dziś. Nikt też nie wie, kto wpadł na pomysł i kto pierwszy raz zastąpił wycofany Benalgin Tantum Rosą, ani nikt już nie pamięta kto opracował metody ekstrakcji.

Owiane tajemnicą jest też wycofanie leku Benalgin. Wiadomo tylko, że były to czasy przełomu lat 80/90, choć lek sprzedawano jeszcze potem w niekontrolowanej wtedy (jak i z resztą do dziś) dystrybucji leków. Ja się tylko domyślam, że brali, trafiali do szpitali z omamami czy coś i stwierdzono, żeby wycofać. Big pharma wtedy chyba jeszcze o nic w Polsce nie walczyła. Podejrzewam, że w Rumunii, kraju o dość dużej korupcji, w latach "demokracji" jakaś firma (Actavis) wzięła Benalgin pod skrzydła i dba by politycy jej nie ruszyli.

Rumuński Benalign

Strażnicy tajemnic


Co wiemy o benzydaminie poza tym co wie o niej reszta świata? Działa długo, bardzo długo. Organizm ma problem z wydalaniem benzydaminy, ze względu na jej przenikalność przez błony komórkowe. Po prostu po drodze wchłania się spowrotem. Jest deliriantem, stymulantem, ale nie przypomina żadnej substancji z tych grup. Poza tym ma podobną budowę do syntetycznych kanabinoidów. Wiemy też, że powoduje długotrwałe efekty zmian w polu widzenia, które ustępują dopiero po bardzo długim czasie.

Poza tym mamy tylko snute domysły o jej szkodliwości na nerki, wątrobę, mózg i oczy.

A przemysł farmaceutyczny?

No właśnie. Dla mnie cholernie dziwne jest, że substancja, którą entuzjastycznie używa cały świat (bo co znajdziesz lepszego na ból gardła niż znieczulający lek przeciwzapalny o właściwościach przeciwbakteryjnych, nie wspominając o żeńskich narządach) nie jest praktycznie w ogóle przebadana. Ostatni coś ruszyło się w kwestii wpływu na receptory kanabinoidowe, ale to są drwiny. Dziwne jest to, że naukowcy wolą tysięczny raz (bez znaczenia czy pozytywnie czy negatywnie) brać na warsztat ibuprofen o znanym dobrze sposobie działania, niż substancję, która jest różna w tak wielu aspektach, a o której wiemy tylko co robi, a nie wiemy w jaki sposób.

Podobnie co do jej działania psychoaktywnego, ja rozumiem, że znaczna większość naukowców o niej nie słyszała, ale smutne jest, że "gremium" woli odgrzewać nty raz te same kotlety o marihunie, żeby być na czasie, niż poszukać czegoś nieznanego, by odkryć jakąś tajemnicę...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Blog neurofarmakologiczno-empiryczny

SSRI, SNRI, TLPD i inne tego typu, czyli antydepy bęc! (cz.1)

 SSRI to w świecie depresji temat rzeka. Ja osobiście uznaje te leki, bo pomogły mi w życiu. Wiadomo, że coś za coś i tego typu leki odbiera...